Dzięki Muzeum Powstania Warszawskiego:
- Jurek Rodziewicz-Bielewicz – „Rojer”
- Julita Rodziewicz-Bielewicz – „Jagienka”
- Helena Rodziewicz-Bielewicz – „Halka”
Dzięki bohaterom mojej rodziny Warszawa na zawsze pozostała dla mnie miastem magicznym, tajemniczym, wielkim. Ciocia Hela, przez lata przyjeżdżała na wakacje i na grzyby do Szczecinka, ciepła, ale wymagająca, to ona uczyła mnie tzw. „kindersztuby”. Julita, gdzie naprzeciwko jej mieszkania także przez wiele miesięcy mieszkałem w Warszawie i gdzie urodziła się moja córa Laura. Piotrek jej syn niestety wyemigrował w czasie stanu wojennego do Australii i tak się życie potoczyło, że pomimo chęci powrotu został Australijczykiem.
No i Jurek, bohaterski nastolatek, któremu dane było przeżyć tylko kilka chwil powstania…